czwartek, 12 marca 2009

chaos i kosmos - agressiva 69

pada i pada. ciągle pada, siąpi, mży, chlapie. nogawki dżinsów przemoczone. włosy przemoczone. dusza prawie też. coś wreszcie na te targi wynalazłam. szmat mnóstwo w sklepach ale wszystko kiczowate. beznadziejne. jednowymiarowe. pogniecione. bezkształtne. no ale nie jest chyba źle. coś znalazłam. w połowie przyszłego tygodnia jestem tutaj. i coś czuję że jak wrócę to dosłownie padnę na pysk. ale nieważne. aktualnie jest weekend. nie myślmy od pracy i odpoczywajmy pani barbaro ;-) dziwne zbiegi okoliczności ostatnio, dziwne sytuacje przydarzają mi się. czasem myślę sobie że jednak w przeznaczenie warto wierzyć. na naszej-klasie do tego odnajduje mnie rodzina ze strony ojca, której nie znałam. ojca zresztą również. okazuje się że mam siostrę i brata ciotecznych. gdyby się jeszcze okazało, że jakiś przyrodnich to chyba zaliczyłabym glebę. jakoś mi tak z jednej strony miło i przyjemnie a z drugiej nieswojo. w końcu to obcy ludzie. łączy nas jeno nazwisko i krew. niby wiele a właściwie to nieznajomi. czas pokaże co z tego wyjdzie. w sumie fajnie wiedzieć że mam jakąś rodzinę....minęło tyle lat.. zawsze można nadrobić. ale póki co oswoić się muszę. :) w ogóle dostałam dziś od M. tulipany ... wiosna blisko? prześliczne są. pomarańczowe. kocham. [czyta się Gretkowska "Na dnie nieba".]
Prawnik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz